Co tak naprawdę sprawia, że ufamy ludziom?
Dlaczego pozwalamy im się do siebie zbliżyć?
Dlaczego nie myślimy jak to się skończy?
Dlaczego pozwalamy im się do siebie zbliżyć?
Dlaczego nie myślimy jak to się skończy?
W sumie to myślimy.
Problem w tym, że przeważnie rozważamy te pozytywne scenariusze. I to nie tak odrazu.. Najpierw ufamy, a potem myślimy, a skoro juz temu komuś zaufaliśmy to nie myślimy o nim i o naszej wspólnej przyszłości źle.. Przecież człowiek, któremu zaufaliśmy musi być dobry, więc jaki sens myśleć źle?
No właśnie...
A gdybyśmy było troszeczkę inni?
Gdybyśmy myśli stawiali przed czynami?
Czy nie byłoby to dla nas lepsze?
Problem w tym, że przeważnie rozważamy te pozytywne scenariusze. I to nie tak odrazu.. Najpierw ufamy, a potem myślimy, a skoro juz temu komuś zaufaliśmy to nie myślimy o nim i o naszej wspólnej przyszłości źle.. Przecież człowiek, któremu zaufaliśmy musi być dobry, więc jaki sens myśleć źle?
No właśnie...
A gdybyśmy było troszeczkę inni?
Gdybyśmy myśli stawiali przed czynami?
Czy nie byłoby to dla nas lepsze?